CZARNA MAGIA NAPHTY

Wiele musiało się wydarzyć, nim dotarły do nas nowe wieści na temat wydawniczych planów Pawła Klimczaka – wrocławskiego producenta, DJ-a, muzyka i absolwenta Red Bull Music Academy 2011. Od premiery jego debiutu 7th Expedition, który ukazał się 2 lata temu nakładem oficyny Transatlantyk, artysta miał okazję pracować nad serią EP-ek dla takich wytwórni jak OMENA czy Father And Son Records And Tapes oraz odbyć dalekie podróże do Korei i Japonii. Efekt minionej przerwy jest więcej niż zdumiewający, szczególnie, gdy kurczowo trzymać się wrażeń po odsłuchu debiutanckiego krążka Naphty. Przy okazji nowego materiału zostawił za sobą bowiem wiele godzin spędzonych na diggingu i pracy przy samplach, zastępując tę rutynę nowym zajęciem – stacjonarną pracą ze znajomymi muzykami. Tak właśnie do Pawła dołączyli szamani.

Wynikiem fuzji, do której doszło między frontmanem, a muzykami m.in. z takich formacji jak Ptaki (Bartosz Kruczyński), Kroki (Jakub Goleniewski), Oxford Drama (Marcin Mrówka) czy EABS (Vojto Monteur i Paweł Stachowiak), jest drugi długogrający album wrocławianina pt. Naphta and the Shamans. To nic innego jak zanurzenie się w instrumentalnym, żywym brzmieniu, którego cechą charakterystyczną jest synkretyzm – przez ponad 40 minut materiału otrzymujemy bowiem tyle samo progresywnych i psychodelicznych brzmień soft-rocka, co egzotyki etnicznych, pulsujących rytmów czy ogromnych, syntetycznych przestrzeni, nie zapominając jednocześnie o jazzowym pierwiastku, lepiącym niejedną kompozycję.

Dla przykładu cudownej odmienności weźmy choćby gęste “Endurance” – z początku leniwie rozwijające skrzydła, by później wznosić się na nich razem z przestrzennym groovem, który może trwać właściwie w nieskończoność, oraz pokiereszowane, trzaskające “Stalking Knights”, gdzie z jednej strony serwowany jest nam ciężar syntezatorów i basu, a z drugiej traktowani jesteśmy lekką i rzutką sekwencją rytmiczną.

Ta niejednoznaczność nowego materiału zapowiada także fantastyczną atmosferę podczas jego wykonań na żywo. Najlepszą okazją ku temu będzie intymna, otwarta przestrzeń podwórka Impartu, gdzie podczas 10. festiwalu WROsound odbędzie się premierowe wykonanie utworów z  Naphta and the Shamans. W wypadku tego albumu, pod sceną należy spodziewać się niespodziewanego.

IDZIE NOWE: EABS & TENDERLONIOUS

Wśród wykonawców zaproszonych na tegoroczną odsłonę WROsoundu nie mogło zabraknąć samych los curadores. Wrocławianie mogli usłyszeć ich luźne interpretacje muzyki Krzysztofa Komedy jeszcze w tym roku w sali teatralnej Impartu podczas 54. Jazzu nad Odrą. Wszystko wskazuje na to, że tym razem będzie całkowicie inaczej. Bez Komedy, bez jasnych odniesień – po swojemu.

Czerwcowy występ na WROsoundzie będzie dla chłopaków z EABS okazją do premierowego zaprezentowania swojego najnowszego, autorskiego materiału z nadchodzącego krążka Slavic Spirit. Dotychczas o tym projekcie wiemy niewiele. W zasadzie tyle, że EABS wracają do ludowych korzeni, grzebią w słowiańskiej spuściźnie. Taki kierunek może nadać całkiem nowe znaczenie tej formacji, która dotychczas mogła wielu kojarzyć się ze świeżym, żywiołowym składem, biorącym na warsztat klasykę, oddającym honory dawnym tuzom jazzu. W momencie, w którym słyszymy o ich własnych kompozycjach, przychodzi chwila namysłu: czy chłopaki będą tak samo oddani swojej sprawie, co ukochanym przez siebie postaciom? Skłamałbym, gdybym wyraził tu jakąkolwiek wątpliwość, polegając na ich estetycznej intuicji.

Podobnie, nie jestem w stanie zachować większego dystansu i snuć chłodnych oczekiwań wobec występu EABS podczas WROsoundu, zważając nie tylko na premierowy charakter ich seta, ale również na wyjątkową postać, która będzie im towarzyszyć na scenie. Do zespołu dołączy bowiem Ed Cawthorne aka Tenderlonious. To sprytne ze strony chłopaków, by, korzystając z swojej kurateli, najpierw zaprosić do Wrocławia cenionego przez siebie muzyka, a później  jeszcze dokooptować go sobie jako gościa specjalnego.

Swój drugi set Brytyjczyk zagra już dzień później. Wówczas na podwórku Impartu towarzyszyć mu będzie jego własna formacja, 22orchestra. Wspólnie zaprezentują zarówno duszne brzmienia dubu, jak i żwawsze, prawdziwie taneczne rytmy. I tu również niespodzianka, szczególnie dla fanów – grupa wystąpi w stolicy Dolnego Śląska zaledwie dzień po premierze swojego nowego krążka, czyli poprzedzonego ekscytującymi singlami (warto tu wspomnieć choćby “Yussef’s Groove” z udziałem połowy duetu Yussef Kamaal) albumu The Shakedown.

Z jednej strony zagłębianie się w miejscową kulturę i tradycje. Z drugiej – sięgające daleko poza Europę, upalne wyprawy Brytyjczyków. Takie zestawienie świetnie podsumowuje obecną ideę WROsoundu – chwalenie się swoim i inspirowanie czymś całkowicie nowym. Patrząc choćby na te punkty line-upu, trudno odmówić sobie w tym roku podwójnej wycieczki do Impartu.

Część II tekstu: TUTAJ 

Autorzy:

Michał Rypel,Jakub Spiryn