Tworząc Nervy czujesz się choć trochę debiutantem, czy to po prostu kolejny z waszych rozlicznych projektów muzycznych?

Współtworząc Nervy czujeęsię nie tylko jak debiutant, ale jak odkrywca nowej przestrzeni dla siebie. Przestrzeni, w której próbuję się odnaleźć i wyrazić, zredefiniować samego siebie na nowo. Jednak formuła Nervy, która jest wypadkową mnie Igora i Janka, nie jest moim jedynym środkiem. Mimo to, każde takie spotkanie z muzyką traktuje jako „totalny początek”. Czuję więc w sobie wiecznego debiutanta.

Gracie rzadko, tylko na niektórych festiwalach. Dlaczego wybraliście akurat WROsound?

Dlatego, że nadarzyła się okazja by, przy dobrym audytorium, w atmosferze festiwalu i miasta, które jest nam bliskie, pokazać naszą muzykę. Wrocław to moje artystyczne korzenie. Cieszymy się, ze będziemy mogli się podzielić naszą muzyką właśnie tutaj.

Mieszkasz na co dzień w Warszawie więc masz odpowiedni dystans. Czy faktycznie uważasz, że wrocławska scena jest jakimkolwiek fenomenem na polskiej scenie muzycznej? Możemy o czymś takim w ogóle mówić? Czy to po prostu ładny zabieg PR-owy?

Obecnie kursuję miedzy Warszawą a Katowicami. We Wrocławiu bywam, mam przyjaciół, rodzinę i tak naprawdę, mentalnie nigdy się z tym miastem nie rozstałem. Tutaj nawiązałem kluczowe dla mnie przyjaźnie, które zaowocowały powstaniem zespołu Őszibarack i w ogóle, jako tako mnie ukształtowały.
Nie używałbym tak górnolotnych określeń. Po prostu, w pewnym momencie, w mieście Wrocław pojawiło się i skontaktowało ze sobą wielu wrażliwych i pomysłowych ludzi. To zaowocowało czymś co kiedyś nazywało się „wrocławską sceną”. Byli to ludzie spoza tzw. mainstreamu, pozbawieni kompleksów. Osoby mające pomysł na własny język w szeroko rozumianej muzyce elektronicznej. Kiedy pojawiła się moda i boom na ten rodzaj ekspresji, nagle zaczęło ją uprawiać gro ludzi, którzy nie wyrośli z tej tradycji, ani nigdy wcześniej nie mieli z nią styczności. To naturalny proces. To co dziś jest tzw. „awangardą” jutro staje się kanonem. Nie wiem czy istnieje scena jako taka, ale na pewno Wrocław dał światu sporo ciekawych zjawisk muzycznych..choćby Skalpel, Kanał A., Husky, The Kurws, Mikrokolektyw, Monosylabik czy z nowych We draw A, ekipa z You Know Me, kolektyw SLAP etc. Dzięki pracy tych utalentowanych ludzi Wrocław na pewno zyskał i nadal zyskuje. Czego mu życzę z całego serca, Ja..Wrocławianin!